czwartek, 20 grudnia 2012

Coś dla siebie..i list od świetego

Tak, w końcu zrobiłam coś dla siebie!!!!! A co!!! Też mi się należy a nie- jak ten szewc z przysłowia...
Sukienki nie skończę do świąt (a już tak nie wiele zostało).. z prostej przyczyny...tej samej co zwykle- muszę sporo spruć, bo jest za duża...  Dla siebie zawsze robię za duże, dla innych za małe.. 
Coś mam nie tak w tych oczach, albo w głowie ;)

Skoro sukienki nie dam rady, to postanowiłam uszyć sobie torebkę.
Zupełnie inną niż zwykle noszę, bo uwielbiam listonoszki! Czarną, bo nie mam...
Ale z czerwonym akcentem, który strasznie mi się spodobał.
Dół torebki, nieregularny, jest z ekoskóry jak również rączki, góra z ekozamszu... reszta- jak widać.




A z tym listem od św. Mikołaja.... cóż... coś musiałam powiedzieć Julii.... że to Mikołaj zamówił u mnie torebki i kosmetyczki, żeby nie burzyć jej tej magii jak zobaczy torebkę jako prezent dla cioci;)
Torebki dla cioci,czyli mojej siostry nie pokażę, niech ma niespodziankę...choć torebka była trudna, a jeszcze trudniej ją sfotografować..i nie wiem, czy będzie zadowolona... starałam się jak przy każdej, ale...
Mikołaj również zamówił torebkę, którą już kiedyś pokazywałam. Ta, rączki ma ze sztruksu.


Oraz kilka kosmetyczek.. Jest ich więcej :) W dodatku fajnie się je szyje.  







Ogólnie znów polubiłam szyć.
Co z resztą widać, bo gdybym tego nie lubiła nie szyłabym nic. Szycie mam w genach, a będąc w II klasie podstawówki pomagałam mamie przy masowej produkcji spodni męskich... Ale to już historia na całkiem osobny post ;) Post o genach :)
Wam, życzę byście się nie przemęczali w ostatnich dniach przed świętami:)

Pozdrawiam ciepło
Kasia




sobota, 15 grudnia 2012

Sukienka i reszta planów.

 Szczęśliwa donoszę, że część z moich planów odnośnie "tego czego nie zrobię " na święta jest już zrealizowana. Ku mojej wielkiej uciesze :D

Udało mi się bez problemów uszyć sukienkę dla Juli. Największym problemem był kolor sukienki...
Julka zakochana w różu, a ja nie posiadam materiału w tym kolorze... Po długich negocjacjach i najlepszym argumencie "będziesz wyglądać elegancko, jak dorosła" moja córa się zgodziła, ale przynajmniej kokardka MUSIAŁA być różowa :)



Tu zdjęcie na modelce:) Oczywiście, przydałyby się bardziej odświętne dodatki, ale takie foty powstaną w święta :)

Materiał sukienki jest w jodełkę.  Początkowo kupiłam go dla siebie, ale źle mi się szyje samej sobie, bo nie mam nikogo kto by chociażby zobaczył jak ubranie układa się z tyłu... Poza tym, sukienka dla Julki była łatwiejsza ;)


 Kolejnym zrealizowanym punktem jest kolorowy sweter Julii, przez który nabawiłam się zakwasów!!!
Włóczka sama "układa" się w pasy, dzięki czemu mam w domu prawdziwą papużkę ;)


 No i robi się coś dla mnie. Zaczęłam sukienkę... będzie dwukolorowa... mam w planach zrobić ją do świąt, ale czy się uda? Być może... bo już mam sporo więcej niż na zdjęciu. Robi mi się zdecydowanie szybko. 
 A może uda mi się skończyć przed świętami i zrobić urodzinowy prezencik?



 Świąteczne ozdoby również powstają... Pomaga mi Julia, co widać poniżej. Ja uszyłam wcześniej kilka serduszek. Więcej chyba nie dam rady.




Pozdrawiam Was cieplutko :)
Kasia

czwartek, 13 grudnia 2012

Historia pewnej torebki..

Postanowiłam uszyć torebkę dla bardzo ważnej Osoby.. Sprawa niby prosta, ale to miała być niespodzianka. 
Długo to trwało.
Najpierw musiałam "wybadać" co lubi  Osoba, kolor, fason, funkcjonalność...
I kiedy już zebrałam wystarczającą ilość informacji mogłam przystąpić do działania!!

Torebka miała być prosta, choć nie koniecznie w formie  prostokąta,ale z kieszonkami (!!!), najlepiej brązowa...
Pierwszy raz zrobiłam tak dokładny projekt, opisując krok po kroku kolejność szycia, wszystkie wymiary.
Patrząc na to moje dzieło, stwierdziłam, że nawet mi się podoba! 
Zaczęłam szyć i.... straciłam na to ochotę, bo torebka nie wyglądała tak jak w mojej głowie...
Porzuciłam ją i wracałam do niej tylko myślami...i wzrokiem od czasu do czasu.
Właśnie- CZAS- ma tu dość istotne znaczenie, bo zostało już dość nie wiele, gdyż ta ważna Osoba mieszka w okolicach mojego domu rodzinnego, a skoro jadę tam na Święta to torebka mogłaby się uszyć. Szkoda, że nie sama.......
Więc wczoraj się za nią wzięłam.. Nie było łatwo.. Oj, nie było..  
Ale udało mi się ją skończyć!!! I nawet jestem zadowolona!!

Jest bardzo prosta, bez metalowych elementów... Uszłam ją z alcantary- materiału obiciowego, który przypomina zamsz, dlatego często nazywany jest ekozmaszem. Jest bardzo fajny w użytkowaniu, nie wyciera się i rewelacyjnie się czyści:) - to dodatkowe info dla tych, którzy pytają :D

...i ma 3 zapinane na magnes kieszonki z przodu - dwie mniejsze, jedną większą, w którą mieści się zeszyt  A 5, z tyłu ma dodatkowo jedną zapinana na suwak...



...w środku zmieści się A4- choć przyznaję, że myślałam, że książka nie wejdzie.. kieszonka na suwak, jedna większa i dwie mniejsze..


...postanowiłam ją jednak nieco "ożywić" kwiatami...


...tak prezentuje się teraz, niestety zdjęcie robione przy sztucznym świetle.. jakoś szybko ogarniają nas teraz ciemności....


Jeśli kwiatki się nie spodobają to po prostu je odpruję :D

Znam dobrze Osobę, dla której uszyłam torebkę, ale mimo wszystko bardzo się denerwuję się tym, czy się spodoba.. Mam nadzieję, że tak..

Pozdrawiam Was ciepło
Kaśka  :*

P.S. Musicie jakoś znieść moje zmiany blogowe... mam w głowie kolejne, ale jakoś tak leń mnie ogarnął, by się z tym zająć... bo jednak górę biorą  moje ambitne plany przedświąteczne;) 



poniedziałek, 10 grudnia 2012

Trochę na bis

Ostatnio robiłam prace na bis.. oj, jak ja tego nie lubię... Mimo iż każda praca jest różna od pierwszej, to i tak  nie lubię tego robić... Wolę za każdym razem stworzyć coś nowego, pierwszego... No, ale skoro Komuś coś się tak spodobało, że chce to mieć to tylko się cieszyć, co nie? a nie narzekać ;)

I oto naszyjniczki na bis:

ten poniżej zapinany jest pod kwiatem..



oraz szydełkowe kolczyki




Do Świąt zostały dwa tygodnie. Wszystko co musiałam zrobić zrobiłam, więc mam teraz tak jakby sporo wolnego czasu... teoretycznie, bo postanowiłam zrobić coś dla siebie... Och, plany mam ambitne!!!
Sukienki, swetry,ozdoby... dużo tego i wydaje mi się, że większość z tych moich planów doczeka się Świąt Wielkanocnych!!!!  Wczoraj zaczęłam z wielkim zapałem sweterek dla Julki. Całkiem nieźle poszło, bo zostały mi rękawy, ale nabawiłam się kontuzji!!!! Najnormalniej w świecie mam zakwasy a nadgarstki ledwo pracują!!! I o to czego?! Od robienia na drutach!!!! Włóczka jest tak ładna, że nie mogę się oprzeć!!
Widzę jednak światełko w tunelu- mając taką Pomocnicę jak na zdjęciu niżej może uda mi się choć część planów zrealizować!


Jula powoli uczy się szycia- zaznacza linie cięcia, przypina szpileczkami a nawet szyje, choć ta ostatnia czynność szybko ją denerwuje, gdyż nitka nie chce współpracować i wciąż się plącze... 
Bardzo lubi przerysowywać wykroje- bierze wtedy książkę z wykrojami i patrząc na wykroje rysuje na kartce... Normalnie jestem z niej TAAAAAAKA DUMNA!!!!!

Och, druty na mnie wołają ;)
Pozdrawiam
Kaśka

niedziela, 2 grudnia 2012

Filcowo

Skoro nadarzyła się okazja by spokojnie usiąść przed komputerem na dłużej niż 2 minuty, to postanowiłam sklecić jakiś post ;) Jula zajęta pod okiem Babci i Dziadka, więc chyba powinno się udać :)
 Cóż ja mogę Wam pokazać?? Dziś wybór padł na filcowe torebki.

Z ciemnego filcu, alkantary, drewnianymi rączkami i maczkami cieszy  się powodzeniem :)
Szkoda tylko, że rączki są takie drogie..

 ale i na to znajdzie się sposób:) drewniane rączki zamieniłam filcowymi i torebka, o dość pokaźnych gabarytach, zadowoliła Panią wyglądem i niższą ceną!

  Spód tej torebki jest owalny a góra trochę szersza od dołu, dzięki czemu uzyskała ciekawy wygląd... koszyczka? Ozdobiona skórką w kolorze brązu :)

 Ta poniżej, uszyta na wzór pokazanej kiedyś torebki z czerwonymi rączkami, została 
lekko zmodyfikowana jeśli chodzi o kształt. Do tego pasuje każdy kolor rączek z alkantary!!!
  Tu mamy ją na leżąco ;)

I ostatnia prezentowana dziś torebka uszyta z grafitowego filcu z fioletowymi elementami.
Tak- fioletowymi- musicie uwierzyć :)



Żadnej konkretnej treści nie zmieszczę, bo moja Jula dostrzegła, że jestem bardzo wpatrzona w komputer, więc już na mnie wisi a z Jej ust wydostaje się lawina pytań!!!! 
I wciąż choruje, po 1,5 miesiącu w domu z zapaleniem stawu biodrowego spędziła 2 tygodnie w przedszkolu i znów od 2 tygodni walczymy z przewlekłym przeziębieniem:( Na szczęście, udało nam się uniknąć zapalenia zatok! Nie mniej jednak, kiedy Mała choruje wszystko spada na drugi plan... prace domowe, dzierganie, szycie....jak to z chorym dzieckiem... Kiedy to minie???

Pozdrawiam

Kaśka