Zacznę od sprawy najważniejszej,
o której doskonale wiedzą te z Was, które zaglądają na bloga Różne różności Kasien
ZDOBYŁAM PIERWSZE MIEJSCE W WYZWANIU!!!
Też nie mogłam w to uwierzyć!!! Tyle razy zaglądałam do Kasi by sprawdzić czy to aby na pewno ja...
Zresztą, do tej pory zastanawiam się czy to aby nie sen;) W wyzwaniu wzięło udział tyle dziewczyn z tak niesamowitymi pracami, że szczęka opada.. tym bardziej czuję się wyróżniona:))
Jeszcze raz dziękuję Kasi za fajną zabawę, a Komisji- za to wyróżnienie.
Spodobał mi się pomysł, by osoba, która wygra zorganizowała takie wyzwanie u siebie.
Oczywiście, z moim byciem i niebyciem blogowym i realnym, to zorganizowanie takiej zabawy jest największym wyzwaniem, ale... podejmę się tego. Już niedługo ogłoszę zabawę u siebie!!
I będzie to ciąg dalszy wyzwania Kasi, ponieważ uważam, że temat "Coś z niczego i nowe ze starego" to temat rzeka i ma nieskończenie wiele możliwości.
Zatem chętne proszę o cierpliwość. Muszę najpierw uporać się z ważnymi sprawami natury życiowej...
A teraz kilka moich prac z druciku... to nic wielkiego, ot takie wisiorki...
Moja Jula zaczęła chodzić do przedszkola. Jestem z niej dumna, bo od pierwszego dnia jest dzielna, samodzielna i tak jej tam się podoba, że nie chce wracać do domu...
Ale tak trochę czuję się dziwnie... odkąd się urodziła to zawsze i wszędzie byłyśmy razem.. do urzędu, na spacer, na zakupy... tylko niecałe 3 dni byłyśmy oddzielnie, kiedy to byłam na Targach w Węgorzewie...
I choć pracy mam sporo to jakoś nie mogę znaleźć miejsca i najzwyczajniej na świecie tęsknię...
Mamusie, kiedy to minie?
Pozdrawiam- Kasia
Kasiu zacznę od końca-nie minie!Niestety:)Wisiory
OdpowiedzUsuńdrucikowe rewelacja! I wielkie,wielkie gratulacje:)
No ładne mi nic!!! ja bym chciała takie nic i bym się dumnie z tym nicem obnosiła:))
OdpowiedzUsuńczekam na zabawę!
Wiesz, moja Marti idzie do przedszkola w poniedziałek i aż mi smutno już na samą myśl bo wiem że jej się spodoba, no niby fajnie ale my też zawsze wszędzie razem:((jakoś damy radę prawda? my mamusie psiapsióły swoich córeczek:)
Mi jakoś nie mija, zawsze mi czegoś brak koło nogi i łózko za duże...
OdpowiedzUsuńAle moje ani jedno, ani drugie, nigdy nie było za dzielne...a mamusia zawsze przychodziła za późno, nawet gdy ledwo po przedszkolkowym obiedzie. Ten typ tak ma :) Więc tym bardziej ucałuj malusią Juleczkę :***
No nieeee ja się chyba załamię :( Tęsknota to straszna potwora :( Julcie ucałuj i pocieszaj się tym, że dobrze sobie radzi i jest dzielna,a to znaczy, że w życiu też sobie poradzi :)
OdpowiedzUsuńKasia, takie nic to ja poproszę od ręki :) nie bądź taka skromna, bo Ty na prawdę cuda tworzysz.
Co do wygranej u Kasi to należało Ci się, chociaż zostałam brutalnie pokonana :) Chyba to ja rzuciłam pomysł z kontynuacją :) mam nadzieję, że nie masz mi za złe...
Buziaki :**
Salut Kasia,
OdpowiedzUsuńTrès jolis bijoux... ce point au crochet et métal est superbe.
Amitiés.Celeste.
Gratuluję,piękne!
OdpowiedzUsuńGratuluje wygranej.A z przedszkolem fajna sprawa.Bo to zazwyczaj dzieci maja większy problem z rozstaniem.A tu musimy pocieszyć Mamę.
OdpowiedzUsuńBiżuteria przepiękna.
Pozdrawiam serdecznie
niby nic, a jedna bardzo fajne :) ten różowy bardzo mi sie podoba bo jest przez kolor nietypowy :D
OdpowiedzUsuń