Wykonałam go inaczej niż zwykle. Bo przecież nie wszystko co robię musi być szydełkowane, prawda?
Choć zapięcie jest zrobione na szydełku ;)
Robiąc naszyjnik przypomniałam sobie jak to w liceum, czekając na autobus do domu, robiłyśmy sobie z koleżankami bransoletki, właśnie tym sposobem, tyle że z muliny. To wspomnienie sprawiło, że zrobiłam jeszcze kilka innych rzeczy, bardziej kolorowych :) Ale to już innym razem...
Pozdrawiam słonecznie
Kasia