Tak, w końcu zrobiłam coś dla siebie!!!!! A co!!! Też mi się należy a nie- jak ten szewc z przysłowia...
Sukienki nie skończę do świąt (a już tak nie wiele zostało).. z prostej przyczyny...tej samej co zwykle- muszę sporo spruć, bo jest za duża... Dla siebie zawsze robię za duże, dla innych za małe..
Coś mam nie tak w tych oczach, albo w głowie ;)
Skoro sukienki nie dam rady, to postanowiłam uszyć sobie torebkę.
Zupełnie inną niż zwykle noszę, bo uwielbiam listonoszki! Czarną, bo nie mam...
Ale z czerwonym akcentem, który strasznie mi się spodobał.
Dół torebki, nieregularny, jest z ekoskóry jak również rączki, góra z ekozamszu... reszta- jak widać.
A z tym listem od św. Mikołaja.... cóż... coś musiałam powiedzieć Julii.... że to Mikołaj zamówił u mnie torebki i kosmetyczki, żeby nie burzyć jej tej magii jak zobaczy torebkę jako prezent dla cioci;)
Torebki dla cioci,czyli mojej siostry nie pokażę, niech ma niespodziankę...choć torebka była trudna, a jeszcze trudniej ją sfotografować..i nie wiem, czy będzie zadowolona... starałam się jak przy każdej, ale...
Mikołaj również zamówił torebkę, którą już kiedyś pokazywałam. Ta, rączki ma ze sztruksu.
Oraz kilka kosmetyczek.. Jest ich więcej :) W dodatku fajnie się je szyje.

Ogólnie znów polubiłam szyć.
Co z resztą widać, bo gdybym tego nie lubiła nie szyłabym nic. Szycie mam w genach, a będąc w II klasie podstawówki pomagałam mamie przy masowej produkcji spodni męskich... Ale to już historia na całkiem osobny post ;) Post o genach :)
Wam, życzę byście się nie przemęczali w ostatnich dniach przed świętami:)
Pozdrawiam ciepło
Kasia